Wywiad

Kilka słów o Mickiewiczu i nie tylko... Wywiad z panią dr Ewangeliną Skalińską

Dr Ewangelina Skalińska – pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Od początku swej działalności ściśle związana z Katedrą Badań nad Romantyzmem, Zakładem Aksjologii i Estetyki Literackiej oraz komitetem organizacyjnym Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.



Julia: Dzień dobry. Jest nam bardzo miło, że zgodziła się Pani udzielić tego wywiadu.
E. Skalińska: Cieszę się, że mogę się przydać.
J: W takim razie zacznijmy. Jest pani filologiem, literaturoznawcą. Tego typu praca chyba bezsprzecznie musi się wiązać z realizacją indywidualnych pasji, bo z punktu widzenia współczesnego młodego człowieka jest to zajęcie mało atrakcyjne. Skąd u Pani wzięło się zamiłowanie do literatury, jak wiemy, szczególnie tej romantycznej?
ES: Trochę mnie Pani zaskoczyła stwierdzeniem, że jest to zajęcie „mało atrakcyjne" (śmiech). Mam nadzieję, że aż tak źle nie jest! Dla mnie literatura jest bardzo ciekawym sposobem odwzorowania, a przede wszystkim zrozumienia rzeczywistości – zrozumienia świata. Dlaczego literatura romantyczna? To co się dzieje w tej chwili, w społeczeństwie czy w kulturze, w naszych poglądach na życie, to jak mówimy i jak myślimy o rzeczywistości, jest w pewien sposób uzależnione od tego, co było kiedyś. Dla mnie takim punktem przełomowym w kulturze jest właśnie okres romantyzmu, więc ten XIX wiek, w którym dochodzi do bardzo szybkiego rozwoju literatury. Według mnie, nasza współczesność zaczyna się właśnie w romantyzmie.
J: Chyba każdy wie, kim był Adam Mickiewicz. Jakie jest Pani zdanie dotyczące dominacji tego konkretnego autora w szkolnym kanonie lektur?
ES: Moim zdaniem to bardzo dobrze, że dzieła Mickiewicza dominują w lekturach szkolnych. Z tego względu, że był to jeden z najwybitniejszych i najciekawszych poetów romantycznych, czy w ogóle twórców kultury. Proszę sobie coś takiego wyobrazić... Ile Panie mają lat?
J: Ja mam czternaście.
Agata: A ja piętnaście.
ES: Mickiewicz, kiedy był jakieś 5-6 lat starszy od Pań, opublikował tomik wierszy. Tomik wierszy napisany przez młodego człowieka. Był to tomik, który sprawił, że literatura polska zupełnie się odmieniła. Dzisiaj jak czytamy Ballady i romanse, to wydaje się nam, że to właściwie nic szczególnego, porównując to do współczesnych wierszy i sposobu mówienia. Ale jeśli spróbujemy sobie uświadomić to, w jaki sposób wcześniej pisano przed Mickiewiczem, w jaki sposób tworzono, w jaki sposób myślano o literaturze, że ma to być coś niezwykle nadętego, pompatycznego, górnolotnego i nie dla zwykłych ludzi, tylko dla wybrańców, to nagle okazuje się, że poczynania Mickiewicza były szalenie nowatorskie, bardzo odważne i ważne. W latach późniejszych, to co Mickiewicz pisał, jak Dziady czy Pan Tadeusz, były to takie teksty, które kształtowały myślenie o literaturze i rzeczywistości. Ale nie tylko. Kształtowały też chociażby poczucie humoru, bo przecież te dzieła mają świetne elementy humorystyczne. Wszystko to kształtowało pokolenie naszych prapradziadków, dziadków i w zasadzie - rodziców też. To jest istotne i ciekawe, jeśli spojrzeć na to w ten sposób, jako na teksty w dalszym ciągu „żywe".
J: Wspomniała pani, że twórczość Mickiewicza była odważna. Czy jest Pani w stanie wymienić jeden z utworów, który był najodważniejszy według Pani?
ES: Moim zdaniem, to prawie każdy utwór Mickiewicza, zwłaszcza z tych wczesnych, był bardzo odważny. Odważny jest sposób pisania w ogóle całych Ballad i romansów. Odważne jest to, że romantyzm po raz pierwszy wprowadza do literatury duchy, zjawy i upiory. Wszystko, co znamy z kultury popularnej. Odważne było to, w jaki sposób Mickiewicz posługiwał się językiem. Teraz ten język wydaje nam się bardzo klasyczny, bardzo grzeczny, ugładzony - ale wówczas taki zupełnie nie był. Zupełnie niegrzeczna była, na przykład, IV część Dziadów. Właściwie, każdy utwór Mickiewicza można w ten sposób potraktować, jako utwór niezwykle odważny i nowatorski.
J: Będąc literaturoznawcą i dydaktykiem, zapewne bardzo często styka się Pani z tekstami Adama Mickiewicza. Czy takie ciągle obcowanie z tekstami tego samego autora prowadzi do pogłębienia rozpoznań i lepszego namysłu nad jego twórczością, czy raczej staje się żmudnym i nudnym rzemiosłem?
ES: Powracanie do tych samych tekstów jest dla mnie bardzo ważne jako dla historyka literatury. Czytam dzieła autorów dawniejszych. Jednak nas, historyków literatury, interesuje sytuacja po pogrzebie - więc tych tekstów nowszych już nie może być (śmiech). Wracamy ciągle do tekstów starych, ale w momencie, w którym mamy do czynienia z tekstami najwyższej jakości, z tekstami najlepszymi poetycko, powracanie do tych tekstów sprawia, że widzimy je w coraz to nowszym świetle. Z jednej strony jest to moje czytanie tych samych utworów, a z drugiej strony w dydaktyce konfrontuję swoje rozumienie i myślenie o tych tekstach, o tekstach Mickiewicza też, z opiniami studentów. I jest to bardzo ciekawe, bo czasami pozwala to spojrzeć na Mickiewicza w zupełnie nowym, współczesnym i nowoczesnym świetle i to też jest dla mnie fascynujące doświadczenie.
J: A czy ma pani swój ulubiony utwór Mickiewicza?
ES: Wie Pani, takiego utworu nie ma. Może niektóre liryki lozańskie. Chociaż, jest taki wiersz, dość ponury, jednak dający do myślenia, nazywa się Gdy tu mój trup. Jest to wiersz o tym, jak człowiek przebywający w konkretnym miejscu, konkretnej przestrzeni potrafi w jednym momencie zdać sobie sprawę, że jest zupełnie gdzie indziej. I to takie rozdwojenie, myśl, że jest się "tutaj", jest taką myślą pozorną. Tutaj jest moje ciało, mogę nawet coś mówić, ale tak naprawdę wszystko, co jest dla mnie ważne, dzieje się gdzie indziej i ja myślami, emocjami, wyobraźnią też jestem w zupełnie innym miejscu. Bardzo ciekawie jest to przedstawione.
J: A czy jest coś, co w utworach Mickiewicza pani się NIE podoba?
ES: Tak, jest coś takiego. Jest coś takiego u Mickiewicza, co budzi uczucia sprzeczne u mnie. Jest taki jego utwór, może nie tyle literacki, co bardziej publicystyczny, nazywa się Księgi Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego. I jest to taka wizja historyczna, w której u Mickiewicza najpierw była wolność i wszyscy wierzyli w Boga, a potem wolność przepadła i pojawił się Chrystus, który jakby nawrócił wszystkich. I w jego teraźniejszości, czyli w wieku XIX, jest bardzo podobnie - ludzie najpierw byli wolni, narody były wolne, a dopiero później rozmaici władcy i królowie zebrali się przeciwko narodowi i przestał on być wolny. Ale pojawiła się Polska i ta Polska jest jak Chrystus. Chodzi o ten mesjanizm Mickiewicza, który jest ważnym elementem pod względem historycznym i który bronił się w wieku XIX, a współcześnie bywa wykorzystywany bardzo różnie i czasem w taki sposób, że budzi to moją niechęć.
J: To może teraz pytanie nieco odmienne. Na co dzień interpretuje Pani teksty różnych autorów, poszukuje Pani w nich sensów i znaczeń. A czy próbowała Pani postawić się w roli autora-poety? Czy pisała Pani wiersze, swoje własne dzieła?
ES: Dzieła może nie (śmiech), aczkolwiek, jak większość polonistów, w ten czy inny sposób próbowałam wyrazić te swoje myśli, zwłaszcza, gdy byłam dużo młodsza, w takiej formie wierszowej. Ale jest to rzecz zupełnie naturalna dla wszystkich ludzi, którzy lubią literaturę i próbują w tej literaturze się odnaleźć. Także tak, też mam "na sumieniu" takie młodzieńcze wierszyki.
J: Teksty Adama Mickiewicza od dwóch wieków stają się inspiracją i natchnieniem dla innych autorów. Co sądzi Pani o propozycji Kamila Polaka, który jest reżyserem animacji Świteź? Czy zaproponowane przez niego odczytanie ballady koresponduje z tekstem Mickiewicza?
ES: Myślę, że to odczytanie jest bardzo ciekawe. Ważne jest to - i dające do myślenia - w jaki sposób można wziąć tekst XIX-wieczny i przełożyć go na język animacji, animacji komputerowej. Moim zdaniem to bardzo interesująca propozycja. Z jednej strony pokazuje, że Mickiewicz może być czytany na wiele sposobów, a z drugiej może zachęcić osoby młodsze do sięgnięcia po Ballady... i nie tylko Ballady...  Mickiewicza.
J: Skoro ballady Mickiewicza są tekstami poznawanymi w szkole, to czy mają charakter dydaktyczny? Czy niosą ze sobą jakąś naukę? Dlaczego gimnazjaliści powinni poznawać te teksty, teksty polskich romantyków?
ES: Mickiewicz i generalnie większość polskich romantyków starała się w pewnym momencie swojej twórczości mówić o rzeczach podstawowych, najważniejszych - kształtować w pewien sposób u swojego czytelnika odpowiednią postawę moralną, ale też w pewien sposób duchową. W tamtych czasach bardzo częste było wykorzystywanie patosu. Patos to jest coś, co współcześnie bywa traktowane lekceważąco. Patos bywa też bardzo często określeniem - dzisiaj - negatywnym. A jednak trzeba pamiętać o tym, że patos w pewien sposób porządkuje rzeczywistość. Patos pokazuje, co jest ważne. Co stoi wyżej, a co nieco niżej. Co jest bardziej ważne, a co mniej.
J: Mamy jeszcze takie pytanie - jak pani postrzega samego Mickiewicza, nie tylko jego twórczość?
ES: Ja myślę o Mickiewiczu jako o człowieku, który bardzo się pogubił. Bardzo dużą miał na sobie presję całego społeczeństwa. Był osobą, która bardzo emocjonalnie - bardziej, niż dzisiaj się to spotyka - odbierała rzeczywistość. Przez takie emocjonalne podejście do rzeczywistości łatwo jest się pogubić. Jeśli żyjemy przede wszystkim emocjami, a do pewnego okresu Mickiewicz tak miał, to wówczas można popełnić kilka błędów. Przez to, że Mickiewicz był "na świeczniku", że po części sam taką rolę przyjął, a po części taką rolę mu narzucono, tego wielkiego i największego poety narodowego, był dużo pilniej obserwowany niż inni. I myślę, że nawet, jeśli Mickiewiczowi zdarzyło się zrobić coś nie tak, to nie jemu jednemu. Życie różnie się układa i tak naprawdę to, co Mickiewicz zrobił publicznie, czyli to, pod czym się podpisywał, to, co ogłaszał - to jest tutaj istotne, bo to chciał po sobie pozostawić. Z tego był dumny.
J: Bardzo dziękujemy za dzisiejsze spotkanie i tę rozmowę. Mamy jeszcze ostatnie pytanie: przed różnymi egzaminami uczniom i studentom życzy się połamania piór, a w zasadzie teraz to częściej połamania długopisów. A czego można życzyć pracownikowi naukowemu i egzaminatorowi?
ES: Tego, żeby uczniowie, żeby studenci tak naprawdę... mieli ochotę czytać i rozumieć. Przede wszystkim tego.

J: W takim razie tego właśnie Pani życzymy. I jeszcze raz dziękujemy za rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz